Mariusz pyta: Czy nadchodząca jesień przyniesie poprawę opłacalności tuczu świń?
W obliczu wzrastającej nadprodukcji wieprzowiny w Europie z powodu ograniczeń importu hiszpańskiego mięsa przez Chiny wszelkie problemy związane z żywieniem świń, dobrostanem, organizacją produkcji czy profilaktyką odchodzą na bok.
Sytuacja w produkcji trzody chlewnej nie napawa optymizmem polskich rolników-producentów tuczników. Ceny skupu tuczników nadal spadają; w drugiej połowie sierpnia br. kształtowały się nieco poniżej średniej z ostatnich 3,5 lat. Zresztą podobnie dzieje się w Niemczech, Hiszpanii, Danii czy Holandii. Niepewność dalszej egzystencji wielu producentów świń w Polsce dodatkowo pogłębiają nowe ogniska ASF i wynikające z tego poszerzanie niebieskich (i czerwonych) stref oraz wzmożony import świń, półtusz i wieprzowiny.
Natomiast ceny zbóż, a co za tym idzie, ceny mieszanek paszowych dla trzody chlewnej nieustannie rosną. W czerwcu ub.r. średnia cena (dane wg MRiRW) sprzedaży mieszanki paszowej pełnoporcjowej dla tuczników wynosiła 1033 zł/tonę, natomiast średnia cena sprzedaży tej samej paszy w czerwcu br. wynosiła 1188 zł/t, czyli była wyższa o 15%. Jeszcze bardziej wzrosła w tym czasie średnia cena sprzedaży paszy uzupełniającej dla tuczników: w czerwcu ub.r. wynosiła 1501 zł/t, a w czerwcu br. już 2448 zł/t (wzrost o ponad 63%!).
Nic nie wskazuje na to, żeby ceny zbóż na europejskich rynkach mogły być niższe w nadchodzących miesiącach, a co za tym idzie, pasze pełnoporcjowe czy uzupełniające dla trzody chlewnej mogłyby być tańsze. Utrzymaniu wysokich cen zbóż, w tym także w Polsce, będzie z pewnością sprzyjał znaczący eksport, który w ub.r. bił dotychczasowe rekordy, a w nadchodzącym sezonie prawdopodobnie utrzyma się na dotychczasowym poziomie.
Utrzymująca się niska opłacalność tuczu wpływa na znaczący spadek cen sprzedaży prosiąt, nie tylko tych polskich, ale także duńskich czy holenderskich, i nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach UE. Mówiąc najprościej, czarne chmury zawisły nad produkcją świń w całej Europie!
Z Brukseli w połowie upalnego lata napłynęła jedna pozytywna wiadomość, a druga negatywna. Ta pozytywna dotyczy kolejnego kroku w odblokowywaniu zakazu używania mączek zwierzęcych do produkcji mieszanek paszowych. Po wcześniejszym zaakceptowaniu tej propozycji przez Parlament Europejski teraz KE postanowiła kontynuować prace nad wdrożeniem odpowiednich przepisów, przy czym bezwzględnie ma być zachowana zasada ochrony zwierząt przed kanibalizmem, czyli mączki z drobiu mogą być skarmiane w paszach tylko dla świń, mączki ze świń tylko w paszach dla drobiu, a w paszach dla bydła wyłącznie mączki z nieprzeżuwaczy. Obecnie ponad 40% produkowanych w krajach UE mączek zwierzęcych jest eksportowanych do krajów pozaeuropejskich. Zdjęcie zakazu stosowania mączek zwierzęcych do produkcji pasz z pewnością pozwoli zmniejszyć ilość importowanej do UE poekstrakcyjnej śruty sojowej, ale czy wpłynie na obniżenie cen sprzedaży mieszanek paszowych, tego na razie nikt nie wie.
Nieprzyjemna wiadomość z Brukseli dotyczy negatywnych następstw wdrożenia strategii Zielony Ład w krajach UE, określanej też hasłem „Od farmy do widelca”. Wg opinii Wspólnego Centrum Badawczego JSR przy KE (Raport z sierpnia 2021 r.), strategia ta spowoduje katastrofalny spadek produkcji rolnej w krajach UE, doprowadzając w dłuższej perspektywie czasu nawet do importu żywności przez UE z krajów spoza UE, a ewentualne obniżenie emisji gazów cieplarnianych przez europejskie rolnictwo zostanie „wyeksportowane” do krajów trzecich.
Nadal trwa koniunktura na produkcję świń w Hiszpanii. Pogłowie trzody chlewnej w ostatnich latach wzrosło w tym kraju o ponad 14% (28,4 mln świń w 2015 r. i 32,3 mln świń w 2020 r.), przy czym na najbliższe lata prognozowany jest dalszy wzrost pogłowia (34 mln świń w 2025 r.). Jednocześnie pogłowie trzody chlewnej w Niemczech spadło o 6%, a w Holandii o prawie 15%.
W Hiszpanii powstają głównie duże fermy trzody chlewnej, którymi można efektywniej nie tylko zarządzać, ale także wprowadzać na nich wszelkiego rodzaju obostrzenia dotyczące zagęszczenia, dobrostanu czy profilaktyki weterynaryjnej i minimalnej odległości między chlewniami i samymi fermami. Dużo trudniej jest wdrażać takie przepisy czy zalecenia w rozdrobnionych gospodarstwach niemieckich, holenderskich czy polskich.
Wysoki eksport hiszpańskiej wieprzowiny (1,9 mln ton w 2020 r., co stanowi ponad 35% eksportu ogółem wieprzowiny z całej UE) i wynikająca z tego dobra koniunktura zachęcała także zagranicznych inwestorów do uczestniczenia w hiszpańskiej produkcji świń i wieprzowiny. W powstających fermach i ubojniach swoje udziały mają niemieckie czy holenderskie firmy. Czyżby Hiszpania odnotowywała kolejny sukces w produkcji świń po wygranej w latach 90. ub. wieku wojnie o uwolnienie kraju od wirusa ASF? A może postępujące ograniczenia chińskiego importu spowodują zaburzenie rozwoju hiszpańskiej produkcji wieprzowiny, co negatywnie odbije się na produkcji świń w całej UE?
Odpowiadając Mariuszowi na Jego pytanie trudno powiedzieć, że jesienią br. może poprawić się opłacalność produkcji świń w Polsce. Raczej trzeba mieć nadzieję, że nie będzie jeszcze gorzej…
Opr.: ACONAR