Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
 Dokument bez tytułu
Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!


terraexim


cenyrolnicze

 zuromin


polnet




Magdalena Kozera
Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

Pogranicze w ogniu… ASF

Czas płynie, wakacje w rozkwicie, a na rynku trzody podejrzanie grobowa cisza… O czerwcu mówiono, że będzie „kluczowym” dla uwolnienia eksportu polskiej wieprzowiny, że do tego czasu rozwiąże się szereg większych i mniejszych problemów wywołanych zagrożeniem afrykańskim pomorem świń.

Tymczasem, w natłoku afer politycznych i quasi-politycznych kwestia rynku trzody, choć bardzo istotna gospodarczo i społecznie, odsunięta została na dalszy plan. W świadomości medialnej zaistniała na moment informacja o kolejnych przypadkach padłych dzików, u których stwierdzono ASF, ale skoro znalezisko miało miejsce na terenie strefy buforowej – to po co dłużej nad nim dywagować? Na chwilę na ekranach telewizorów pojawiała się zafrasowana twarz rolnika, w którego stadzie, (a właściwie stadku), stwierdzono ASF, ale skoro on sam, przygnieciony poczuciem indywidualnej klęski i rozgoryczenia, nie ma siły i ochoty dywagować na ten temat, nie drze ubrań i nawet nie domaga się pomocy – to, po co powielać ten obraz medialnie?
Tym samym, w sferze medialnej, a może raczej mentalnej, większości polskiego społeczeństwa, w tym również decydentów, problem zawirowań rynku trzody, zwłaszcza bezpośredniego zagrożenia utratą źródeł dochodów rolników ze sfery buforowej i nie tylko nie ma znaczenia. O ileż ciekawsze jest analizowanie kto, kogo, za ile i przy jakiej ilości alkoholu sprzedał, kto z kim się zjednoczy, kto obejmie lukratywne stanowisko w Brukseli…
Tymczasem sytuację na tynku trzody w Polsce określić można jako dramatyczną stagnację. Jedyne zmiany, które jak dotąd nastąpiły w okresie od wprowadzenia embarga przez Rosję to zapowiedź rosyjskiego audytu na terenie Litwy i Polski. Audyt ten miał być przeprowadzony przez rosyjskie służby weterynaryjne przy współpracy polskich i litewskich na początku lipca. Jego rozpoczęcie jednak niepokojąco przesuwa się. Rosyjskie służby weterynaryjne kontrolowały wprawdzie w sposób wybiórczy firmy zajmujące się przetwórstwem mięsa oraz powiązane z nimi podmioty, jednak na wyniki kontroli przyjdzie zapewne poczekać.  
Dla Polski ten stan rzeczy ma dwojaki wymiar. Z jednej strony to paradoksalnie dość pozytywna sytuacja – jak dotąd embargo konsoliduje państwa UE, która jako ugrupowanie gospodarcze występujące w obronie swoich uczestników wniosła protest do Światowej Organizacji Handlu (WTO). W gremiach eksperckich pojawiają się bowiem przypuszczenia, że propozycja audytu sytuacyjnego ze strony Rosji ma udowodnić, że w przypadku Polski i Litwy niezbędne jest utrzymanie embarga, przy jednoczesnym zwolnieniu z niego pozostałych państw. Sytuacja ta może zachwiać jednomyślnością UE – jak to w życiu – zadecydować mogą partykularne interesy i zyski. (Niepokojącą ciekawostką jest to, że to wcale nie Wielka Brytania czy Francja lub Dania podważają zasadność zachowania wspólnego frontu w walce o cofniecie embarga. Okazuje się, że państwem, które dla swoich interesów skłonne jest wyłamać się ze wspólnego „frontu” są Węgry. Jak widać, wobec ekonomicznego interesu w niepamięć idzie stwierdzenie Polak, Węgier, dwa bratanki…).

 

 

Bieżący numer

Sklepik internetowy